Szpitale mają problem z ustawą refundacyjną
Już od ponad dwóch miesięcy żyjemy problemem wprowadzenia w życie ustawy refundacyjnej. Do tej pory mówiono głównie o problemach pacjentów podczas realizowania recept w aptece, poziomie refundacji i proteście lekarzy. Jak się okazuje ogromny problem mają również szpitale w całym kraju. Zgodnie z nową ustawą refundacyjną, a dokładnie artykułem 9 ustawy, szpitale mogą kupować leki tylko w ramach określonego limitu, który w ramach danej grupy ustaliło ministerstwo zdrowia. Oznacza to, że szpital kupujący leki drożej niż jest to określone w limicie łamie prawo. Warto w tym miejscu wyjaśnić, iż leki zgodnie z prawem są pogrupowane, a każda grupa posiada limit cenowy do którego szpital musi się podporządkować. W praktyce oznacza to jednak, że pacjent, który leczył się drogim lekiem w domu, zostaje w szpitalu zmuszony do przerwania jego stosowania, bądź zastosowania jego tańszego zamiennika. Jednakże w wielu przypadkach pacjenci nie mogą stosować zamienników. Wydawać by się mogło, że szpital powinien być miejscem w którym pacjent ma pełen dostęp do leków i nie może być mowy o tym, by chory sam kupował sobie potrzebne preparaty przebywając w placówce medycznej. Jak się okazuje, to jest nie tylko trudne do wyobrażenia, ale również niezgodne z prawem. Dyrektorzy szpitali nie do końca wiedzą, jak interpretować obecne przepisy. Część z nich stanowczo zakłada, iż dobro i zdrowie pacjenta zawsze będzie stało nad przepisami, które ulegają ciągłej zmianie. Wyjściem z tej sytuacji są negocjacje szpitali z hurtowniami, które musiałyby w sposób znaczący opuścić ceny leków by zmieścić się w wyznaczonym limicie. Przykładowo, aby szpital mógł kupić lek na Alzheimera zawierającymi rivastygminę, producent musiałaby obniżyć cenę z 239 złotych na 48. Jeżeli weźmiemy pod uwagę chociażby koszt wyprodukowania leku, wydaje się to wręcz niemożliwe. Dotyczy to szczególnie leków na cukrzycę, leków dla osób po przeszczepie, środków przeciwbólowych stosowanych u pacjentów onkologicznych, czy leki na nadciśnienie. Na razie jednak pracownicy ministerstwa zdrowia nie wypowiadają się w tej sprawie i nie komentują wątpliwości związanych z tym konkretnym artykułem ustawy refundacyjnej. Sytuacja wydaje się więc patowa, a na szali ważą się losy setek pacjentów.