Wakacyjne sensacje żołądkowe – jak ich uniknąć?
Słońce, plaża, szum fal, pełen relaks… Niestety w tym scenariuszu czasem pojawiają się też zupełnie niepożądane sceny. Często wystarczy jedna gałka nieświeżych lodów, napój z kostkami lodu albo schrupanie nieumytego jabłka i problem gotowy. Kilka godzin później zaczynają się bóle brzucha, nudności, wymioty i biegunka. Upały sprzyjają namnażaniu się zarazków, dlatego to właśnie latem zatrucia pokarmowe zdarzają się najczęściej zarówno u dorosłych, jak i dzieci. Co zrobić, by nie popsuły wypoczynku?
Zwykle żołądkowe rewolucje kojarzymy po prostu ze zjedzeniem jakiegoś przeterminowanego produktu, jednak ich potencjalnych przyczyn jest dużo więcej. – Nieprzyjemne dolegliwości w obrębie układu pokarmowego wywołują między innymi bakterie, najczęściej enteropatogenne szczepy Escherichia coli, a także Salmonella, Campylobacter, Shigella, Yersinia, Clostridium i gronkowce, ale też wirusy, rotawirusy, kalciwirusy, adenowirusy, astrowirusy, różnego rodzaju związki chemiczne i toksyny – wymienia dr Monika Lech, pediatra ze Szpitala Medicover. – Pacjenci najczęściej winę na zatrucie pokarmowe zrzucają na jakieś nieświeże danie, jednak warto wiedzieć, że powodem jego wystąpienia może być także na przykład zjedzenie nieumytych owoców prosto ze straganu czy niedostateczna higiena rąk. Niektórym osobom wystarczy nawet wypicie napoju z kostkami lodu zrobionymi z nieprzegotowanej wody albo przepłukanie ust wodą z kranu podczas mycia zębów – dodaje.
Czekać aż przejdzie czy biec do lekarza?
Nasz organizm sygnalizuje zatrucie pokarmowe w dość nieprzyjemny sposób – najczęściej poprzez biegunkę, nudności i wymioty, czasem także bóle głowy, gorączkę czy dreszcze. Objawy te zwykle pojawiają się po upływie od kilku do kilkunastu godzin od momentu styczności z zarazkami. Większość dolegliwości ustępuje już po kilkunastu godzinach, ale rozwolnienie może utrzymywać się kilka dni, a w dodatku oznacza nawet kilkanaście wizyt w toalecie na dobę. Jest to nie tylko uciążliwe, ale i niebezpieczne dla zdrowia, bo organizm traci w ten sposób dużo wody i elektrolitów. Zwykle zatrucie pokarmowe nie wymaga wizyty u lekarza i przyjmowania leków, a złagodzić objawy pomaga zastosowanie lekkostrawnej diety (z wyłączeniem produktów nietolerowanych po około 3-4 godzinach nawadniania) czy środki z domowej apteczki poprawiające konsystencję stolca i zmniejszające oddziaływanie toksyn bakteryjnych (na przykład węgiel leczniczy – u starszych dzieci i dorosłych lub diosmectyn). Jest też jeszcze jedna rzecz, o której nie wolno zapomnieć – uzupełnianie płynów i elektrolitów.
– Bardzo ważne jest obserwowanie w tym czasie w szczególności dzieci, bo im młodszy organizm, tym zatrucie pokarmowe jest dla niego groźniejsze, oznacza bowiem znaczne ryzyko błyskawicznego odwodnienia – podkreśla dr Monika Lech ze Szpitala Medicover. W sytuacji, gdy biegunce towarzyszą wymioty i silny ból brzucha, nawadnianie drogą doustną jest zwykle niemożliwe lub nieefektywne i dziecko może wymagać nawadniania drogą dożylną. Jeśli więc zauważymy, że dolegliwości nie mijają, a dodatkowo malec jest apatyczny i rozdrażniony, ma suche wargi i język, jego oczka są zapadnięte, cera blada, a mocz ma ciemne zabarwienie i jest go bardzo mało, powinniśmy niezwłocznie udać się do pediatry, który jest w stanie ocenić stopień odwodnienia i zaordynować właściwe leczenie. – Między innymi z myślą o tego rodzaju sytuacjach w naszym Szpitalu wprowadziliśmy krótkie pobyty dla dzieci w oddziale obserwacyjnym. W ich ramach przeprowadzamy podstawową diagnostykę i nawadniamy malca płynami dożylnymi o odpowiednio dobranym składzie, które pozwalają wyrównać niedobory wodno-elektrolitowe i zaburzenia gospodarki kwasowo-zasadowej. Dzięki temu możemy udzielić pomocy szybko i bez potrzeby długotrwałej hospitalizacji – mówi pediatra dr Monika Lech ze Szpitala Medicover.
Czujność i higiena
Drobnoustroje tak naprawdę są wszędzie, ale o ile we własnym domu łatwiej jest mieć je pod kontrolą, to już podczas wyjazdów sytuacja się komplikuje. Wtedy w szczególności powinniśmy pamiętać o przestrzeganiu pewnych zasad, które pozwolą zmniejszyć ryzyko wystąpienia zatrucia pokarmowego zarówno u nas samych, jak i u dzieci. Podstawa to oczywiście higiena i zwracanie uwagi na to, by przed jedzeniem, po wyjściu z toalety czy zabawie na dworze dokładnie myć ręce. Gdy jesteśmy na wakacjach, lepiej też unikać lokali gastronomicznych, w przypadku których mamy choćby najmniejsze wątpliwości co do tego, czy dania tam serwowane są świeże i przygotowywane w odpowiednich warunkach. Latem lepiej też zrezygnować z potraw zawierających surowe mięso, ryby czy owoce morza i zamawiać te składające się z produktów poddanych obróbce termicznej. Pamiętajmy także o tym, że w wielu knajpkach kostki lodu robione są z nieprzegotowanej wody – jeśli więc mamy ochotę na chłodny napój, lepiej wybrać ten butelkowany i z lodówki. Jeżeli natomiast lubimy schładzać się jedząc lody, zawsze dobrze im się przyjrzyjmy, bo niestety niektórzy sprzedawcy praktykują ich wielokrotne zamrażanie i rozmrażanie. Jak to rozpoznać? Świeże lody zawsze mają jednolitą konsystencję, jeśli więc na powierzchni zauważysz małe kryształki lodu, lepiej zrezygnować i sięgnąć po owoce – oczywiście pod warunkiem, że najpierw dokładnie je umyjemy (wodą z butelki albo przegotowaną).
Z cyklu: „Odchudzanie? - co nie pyka - zdaniem psychodietetyka
Psychodietyk - osoba , która pracuje z klientem nad psychologicznymi barierami na drodze do osiągnięcia satysfakcjonującej wagi ciała i zdrowego stylu życia poprzez:
wypracowanie zdrowych nawyków żywieniowych
wzmocnienie motywacji
zmianę niesprzyjających przekonań i zachowań
wzmacnianie poczucia własnej wartości
regulację emocji , dzięki którym możliwa jest eliminacja nadmiernego jedzenia
Mechanizm oszczędnościowego genotypu czyli dlaczego diety są nieskuteczne?
Po utracie upragnionych kilogramów będących skutkiem stosowania diety przynajmniej 90% osób powróci do swojej normalnej wagi, a często nawet ją przekroczy. Dzieje się tak dlatego, że zastosowanie diety wyzwala w naszym organizmie niestrudzone, genetycznie uwarunkowane mechanizmy przystosowania się do głodu, które posiadamy w spadku od ewolucji.
Powrót do poprzedniej wagi po zakończeniu diety nie jest związany z brakiem siły woli jak większość z nas myśli, ale z mechanizmem fizjologicznym jaki ewolucja wbudowała w nasze organizmy , byśmy mogli przetrwać jako gatunek ludzki czasu chłodu i głodu. Nosi on nazwę mechanizm oszczędnościowego genotypu. Obrazowo mówiąc: jeśli mamy do czynienia z dwoma jednojajowymi bliźniakami a jeden z nich przeszedł dietę, to jeśli po jej zakończeniu zje tyle samo co brat bliźniak , który na diecie nie był, to ten pierwszy przytyje a ten drugi nie. Podczas chudnięcia organizm przestawia swój metabolizm tak, aby uzyskać z określonej ilości pokarmu więcej kalorii i w miarę możliwości zaczyna gromadzić zapasy. To trochę tak jakby zaczął myśleć: ,,skoro teraz brakuje jedzenia, to trzeba się przygotować na taką ewentualność w przyszłości i zgromadzić rezerwy…”
Każda osoba, która stosowała diety odchudzające, polegające na radykalnej zmianie składników żywieniowych a także ich racji, po powrocie do ,,normalnego odżywiania’ ’poczuje, że jego łaknienie jest większe a ta sama ilość pokarmu wywołuje większy wzrost otyłości. Te mechanizmy metaboliczne są tym wyraźniejsze, im częściej ktoś dietę stosował.
Co zatem zamiast diety odchudzającej?
Dobre, zdrowe nawyki żywieniowe pozwalają utrzymać nasz organizm w dobrej formie zarówno psychicznej jak i fizycznej. Raz wypracowany nawyk, ukształtowany w naszej psychice jako pożądany, pozostaje z nami do końca życia. Zatem kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych to długi proces ale niewątpliwie wpływa na lepszą kondycje całego organizmu-tak fizyczną jak i psychiczną.
Anna Proch psycholog, psychodietetyk