NIE NARZEKAJ ! ZMIEŃ MYŚLENIE
Nie ma czegoś takiego jak problem. To, co ludzie nazywają problemem, jest tylko pytaniem, na które nie znajdujemy jeszcze odpowiedzi. U podłoża wszystkiego leży strach i brak poczucia bezpieczeństwa, albo brak klucza rozwiązania danej sytuacji, dylematu. Poczucie zawieszenia, obawa przed tym, co nas czeka, wyrobione przez innych lub samych siebie sądy na temat danej sytuacji, trudności powodują dyskomfort. Nie lubimy się bać i nie lubimy problemów.
Zrozumienie tego zmienia nasze postrzeganie, przechodzimy od strachu do ciekawości i chęci znalezienia odpowiedzi. Na każde trudne pytanie istnieje odpowiedź i nasz umysł twórczy ją zna. (Colin P. Sisson)
Podobna sytuacja dotyczy ludzi. Mamy największy wpływ kształtowanie naszego zachowania i samopoczucia i na potencjał jaki przypisują nam inni. Zwłaszcza nasz sposób mówienia. Zastąpienie jednego słowa innym może wywołać ogromną różnicę w tym jak podchodzimy do swoich celów na co dzień. Wszyscy zapewne znamy to uczucie zmęczenia i spadku nastroju , kiedy przyszło nam spędzić trochę czasu w towarzystwie osoby, która mówi językiem problemów: „Już nie mam siły ,wszystko mnie drażni, ta pogoda jest tak beznadziejna mój mąż jak zwykle do niczego i jeszcze ta robota, wszystko mnie dobija, mam doła, koszmar! masakra!…”
Oprócz swędzenia skóry i jeżenia się drobnych włosków na rękach, mamy zazwyczaj nieodpartą ochotę pożegnania takiej osoby jak najszybciej. Niestety sama ucieczka nie wystarczy. Kiedy nawet oddalimy się na bezpieczną odległość świat już nie jest taki tak był. Narasta nieznana wcześniej irytacja dryfująca gdzieś od palców stóp , w górę –powoli ale konsekwentnie-rozsiewając się w nas coraz skuteczniej. Wchodzimy do domu i już od progu czując , że owa zaraza gnieździ się gdzieś okolicach gardła zaczynamy wrzeszczeć na bogu ducha winnych domowników: znowu nie wyniesione śmieci! Bałagan i jak zwykle wszystko na mojej głowie, mam tego dosyć , już nie mam siły , wszystko mnie…. STOP! Musimy mieć świadomość, iż to nie otoczenie, lecz sposób wyrażania się naszej znajomej wpłynął negatywnie na nasze emocję. Że to spirala pesymistycznej komunikacji nakręciła nas negatywnie i zmieniła nasz nastrój, a nie mąż czy dzieci.
Sposób interakcji słownej wpływa znacząco na nasze emocje i emocje innych ludzi. Słowa, które wypowiadamy mają olbrzymią moc, której często w ogóle sobie nie uświadamiamy. A to jakich wyrazów używamy wyraźne przełożenie na jakość naszego życia, dlatego warto przyjrzeć się bliżej naszemu słownikowi. Kiedy to zrobimy łatwiej będzie nam zrozumieć jak zdania, które wypowiadamy wpływają na nas oraz na ludzi, z którymi przebywamy.
Dlaczego używamy takich, a nie innych słów?
Wyrazy jakich używamy w codziennym życiu najczęściej są zupełnie przypadkowe. Często naśladujemy innych ludzi, a pielęgnując narodowe przywary narzekamy, bo lubimy. Więc nasz słownik zawiera wiele negatywnych określeń. Słyszymy je na każdym kroku. Epitety, typu: „wszystko jest beznadziejne”, „co za koszmar”, „masakra”, „to jest koniec świata”. Używając słów o pesymistycznym zabarwieniu, nawet nie zastanawiamy się co tak naprawdę oznaczają. Wprowadziliśmy je do naszego słownika i nawykowo z nich korzystamy, nie zdając sobie sprawy jaki mają na nas wpływ. A prawda jest taka, że działają na nas bardzo negatywnie. Potęgują tylko to, w jaki sposób odczuwamy gorsze sytuacje w naszym życiu. Jakby tego było mało środki masowego przekazu posługują się również owym językiem katastrof, zbiorowych egzekucji i makabrycznych odkryć.
Zaobserwowano , że osoby depresyjne nawet w po zakończonym epizodzie choroby wciąż posługują się językiem, który zawiera wiele słów o negatywnej konotacji. W Polsce bardzo mało jest badan dotyczących analizy języka osób z obniżonym nastrojem, podczas gdy na zachodzie zauważono i opisano juz ten problem znacznie szerzej.
Jeśli więc istnieją dowody na to , że nasz język wpływa na nasz nastrój czemu zatem nie zacząć kształtować naszego nastroju poprzez język?
Warto wziąć do reki długopisu i spisać słowa, które używamy nawykowo powtarzając wciąż masakra, koszmar, ja nie mogę , już nie wytrzymam? Może zamiast wieczornej porcji dramatycznych wieści ze świata pobawmy się ze swoimi najbliższymi w Grę szczęścia?
Propozycja psychologa na wesoły wieczór
Spróbujmy wytropić u naszych najbliższych i u siebie określenie negatywne i zamieńmy je na określenia pozytywne:
jestem załamany! vs chwilowo mam gorszy okres
to jakiś koszmar! vs pewne rzeczy nie układają sie tak jak bym chciała
nienawidzę tego! Vs wolała bym coś innego
jestem w dole psychicznym! vs mam chwilowo spadek nastroju, okryje się kocem i poczytam książkę
jestem do niczego! vs nad pewnymi zachowaniami muszę popracować
jestem bezrobotna vs aktywnie szukam pracy
Pamiętaj, żeby nowe słowa były pozytywne oraz wywoływały u Was pozytywne emocje. Kiedy już wypiszesz zamienniki daj sobie wyzwanie i zacznij ich używać. Na początku może to być dziwne, jednak wystarczy kilka dni , żeby wyrobił się nowy nawyk. Sam się zdziwisz jak zmieni się twoje postrzeganie.
Na koniec, jeszcze jedna wiadomość: są pewne słowa , które można podkręcać koloryzować używać do woli Rewelacyjnie! Fantastycznie! Fenomenalnie, Czuję się uskrzydlona , jestem wniebowzięty!
Wzmocnienie pozytywnych określeń sprawi, że poczujesz w sobie więcej energii i radości. Wyeliminowanie negatywnych zwrotów pozwoli Ci inaczej spojrzeć na sytuację. Nie ma sensu nadawać codzienności bardziej negatywnego znaczenia niż jest naprawdę. Warto przełamać ten schemat. Czego serdecznie wszystkim życzę z radością i uśmiechem!
Anna proch, psycholog
Z cyklu: „Odchudzanie? - co nie pyka - zdaniem psychodietetyka
Psychodietyk - osoba , która pracuje z klientem nad psychologicznymi barierami na drodze do osiągnięcia satysfakcjonującej wagi ciała i zdrowego stylu życia poprzez:
wypracowanie zdrowych nawyków żywieniowych
wzmocnienie motywacji
zmianę niesprzyjających przekonań i zachowań
wzmacnianie poczucia własnej wartości
regulację emocji , dzięki którym możliwa jest eliminacja nadmiernego jedzenia
Mechanizm oszczędnościowego genotypu czyli dlaczego diety są nieskuteczne?
Po utracie upragnionych kilogramów będących skutkiem stosowania diety przynajmniej 90% osób powróci do swojej normalnej wagi, a często nawet ją przekroczy. Dzieje się tak dlatego, że zastosowanie diety wyzwala w naszym organizmie niestrudzone, genetycznie uwarunkowane mechanizmy przystosowania się do głodu, które posiadamy w spadku od ewolucji.
Powrót do poprzedniej wagi po zakończeniu diety nie jest związany z brakiem siły woli jak większość z nas myśli, ale z mechanizmem fizjologicznym jaki ewolucja wbudowała w nasze organizmy , byśmy mogli przetrwać jako gatunek ludzki czasu chłodu i głodu. Nosi on nazwę mechanizm oszczędnościowego genotypu. Obrazowo mówiąc: jeśli mamy do czynienia z dwoma jednojajowymi bliźniakami a jeden z nich przeszedł dietę, to jeśli po jej zakończeniu zje tyle samo co brat bliźniak , który na diecie nie był, to ten pierwszy przytyje a ten drugi nie. Podczas chudnięcia organizm przestawia swój metabolizm tak, aby uzyskać z określonej ilości pokarmu więcej kalorii i w miarę możliwości zaczyna gromadzić zapasy. To trochę tak jakby zaczął myśleć: ,,skoro teraz brakuje jedzenia, to trzeba się przygotować na taką ewentualność w przyszłości i zgromadzić rezerwy…”
Każda osoba, która stosowała diety odchudzające, polegające na radykalnej zmianie składników żywieniowych a także ich racji, po powrocie do ,,normalnego odżywiania’ ’poczuje, że jego łaknienie jest większe a ta sama ilość pokarmu wywołuje większy wzrost otyłości. Te mechanizmy metaboliczne są tym wyraźniejsze, im częściej ktoś dietę stosował.
Co zatem zamiast diety odchudzającej?
Dobre, zdrowe nawyki żywieniowe pozwalają utrzymać nasz organizm w dobrej formie zarówno psychicznej jak i fizycznej. Raz wypracowany nawyk, ukształtowany w naszej psychice jako pożądany, pozostaje z nami do końca życia. Zatem kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych to długi proces ale niewątpliwie wpływa na lepszą kondycje całego organizmu-tak fizyczną jak i psychiczną.
Anna Proch psycholog, psychodietetyk