Zdrowie pracowników jest ważnym kapitałem firmy. Syndrom chorego biurowca, czyli na co cierpią profesjonaliści
Pracujemy coraz dłużej, coraz więcej czasu spędzając przed komputerem, z którym nie rozstajemy się również po przyjściu do domu. Według brytyjskich naukowców z University College London 11. lub więcej godzin spędzanych codziennie w pracy zwiększa aż o 67 proc. ryzyko zawału lub śmierci z powodu chorób serca w porównaniu do siedmiu lub ośmiu godzin. Już 10. godzin to wzrost ryzyka o 45 procent. Problem jest o tyle poważny, że liczbę spędzanych w pracy godzin należy dopisać do standardowej listy czynników ryzyka zawału, a lekarze powinni rutynowo pytać pacjentów o tę kwestię. Na jakie choroby narażeni są profesjonaliści i czy w jakikolwiek sposób można się przed nimi zabezpieczyć?
Rozwój gospodarczy, postęp nowoczesnych technologii i ich coraz większe rozpowszechnienie w życiu codziennym spowodowały, że powstało mnóstwo nowych profesji i zawodów, związanych z wykonywaniem usług, o których jeszcze kilka dekad temu nikt nie słyszał. To z kolei zaowocowało wzrastającą z roku na rok liczbą miejsc pracy, tzw. biurowej, w której spędza się nawet kilkanaście godzin dziennie przed komputerem, a to jak wiadomo nie wpływa dobrze na stan zdrowia. – Dotychczas o chorobach zawodowych mówiło się jedynie w kontekście określonych grup pracowników, jak górnicy cierpiący na pylicę czy nauczycieli narażonych na wysiłek głosowy. Obecnie coraz częściej mówi się też o schorzeniach dotykających pracowników biurowych, menedżerów i profesjonalistów, głównie ze względu na siedzący charakter pracy, wymuszoną nieruchomą pozycję ciała, czy też niesprzyjający klimat panujący w pomieszczeniach biurowych – mówi Joanna
Zbyt długa praca siedząca bywa jednym z elementów niehigienicznego trybu życia, ogranicza jednocześnie ruch i sprzyja złemu odżywianiu. Menu bogate w tłuste i słodkie produkty oraz tzw. śmieciowe jedzenie to prosta droga do zwiększenia wagi. Organizm nie jest w stanie wykorzystać dostarczonych mu kalorii i zamienia je w tkankę tłuszczową, co z kolei podnosi ryzyko wielu schorzeń, m.in. miażdżycy, nadciśnienia tętniczego, cukrzycy typu 2 czy nowotworów.
W wielu biurach panuje niesprzyjający mikroklimat, klimatyzacja bywa nieczyszczona od lat, wiecznie włączone urządzenia biurowe, emitujące promieniowanie powodują, że całkiem spory odsetek osób zapada na różnego rodzaju alergie, astmę, bóle głowy, zaburzenia koncentracji, tzw. gorączkę klimatyzacyjną, choroby płuc, itp. Mając do czynienia z wieloma schorzeniami spowodowanymi pracą biurową lekarze zebrali je nawet w jeden zespół, który nazwali zespołem chorego budynku (Sick Building Syndrome).
Słabszy wzrok i bolący kręgosłup
W grupie największego ryzyka niewątpliwie znajdują się pracownicy biurowi oraz osoby przez wiele godzin wykonujące pracę w pozycji siedzącej. Według danych Centralnego Instytutu Ochrony Pracy, na bóle w obrębie rąk, ramion, barków i szyi skarży się nawet 44 proc. pracowników biurowych. Równie popularną dolegliwością jest zespół cieśni nadgarstka, pojawiający się u osób dużo piszących na komputerze. Pracownicy biurowi skarżą się także na bolące łydki, skurcze mięśni nóg, opuchnięte stopy – to wszystko wynik długotrwałego siedzenia. Każda z tych dolegliwości może powodować późniejsze problemy ze stawami.
Kolejnymi chorobami, jakich nabawić się możemy wykonując pracę biurową, jest pogorszenie się wzroku, zespół suchego oka lub tzw. syndrom widzenia komputerowego (zmęczenie wzroku, spadek ostrości, suche oko oraz bóle głowy, szyi i pleców). Niektóre z tych dolegliwości mogą doprowadzić nawet do całkowitej utraty zdolności widzenia.
Wyniszczające skutki stresu
Niebagatelny wpływ na zdrowie i samopoczucie profesjonalistów ma również stres. Presja wyników, ciągłego udowadniania, że jest się dobrym w tym co robi, rosnąca konkurencja wpływają źle na nasz układ odpornościowy. Przepracowanie i stres mogą doprowadzić nawet do śmierci. Słynący z pracoholizmu Japończycy już w latach 60. ubiegłego wieku opisali zjawisko karoshi, czyli śmierci z przepracowania, którego efektem jest wylew czy zawał. W grupie wysokiego ryzyka karoshi są pracoholicy, perfekcjoniści, zagrożeni tym zjawiskiem są również osoby zabiegane, niedosypiające, znajdujące się wiecznie pod presją czasu i wyników.
Przewlekły stres, trwający kilka tygodni lub miesięcy, upośledza funkcje układu odpornościowego, zmniejsza produkcję przeciwciał i cytokin przeciwzapalnych, a zwiększa wytwarzanie się wolnych rodników, co sprawia, że zaczynamy chorować. Lista chorób, do których może przyczyniać się stres, jest zatrważająco długa. Jak wynika z badań Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy, ok. 30 proc. europejskich pracowników odczuwa zdrowotne skutki stresu. Od dawna wiadomo, że stres nasila też objawy chorób autoimmunologicznych, takich jak choroba Hashimoto, reumatoidalne zapalenie stawów, cukrzyce, czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Szacuje się, że 50-80 proc. wszystkich schorzeń jest związanych ze stresem, chociaż stres może nie stanowić jedynej ich przyczyny. Oprócz nerwic i depresji, do zaburzeń wywołanych stresem należą nadciśnienie, choroby serca, bezsenność i inne zaburzenia snu, zapalenia stawów, astma, zaburzenia trawienne i wrzody. Stres może negatywnie wpływać na zaostrzenie nawet chorób skóry: łuszczycy, egzemy, pokrzywki czy trądziku.
Naukowcy z INRS i Université de Montréal, którzy przeprowadzili badanie w celu oceny związku między rakiem i stresem, na który jesteśmy narażeni w swoim życiu zawodowym potwierdzili, iż długotrwałe narażenie na działanie stresu związanego z pracą jest związane ze zwiększonym prawdopodobieństwem wystąpienia raka płuc, okrężnicy, odbytnicy oraz żołądka i chłoniaka. Ustalono również, że zwiększone użycie środków pobudzających, jak kofeina, teina, nikotyna stanowi duże obciążenie dla organizmu i w rezultacie zwiększa zmęczenie potęgowane chwilowym pobudzeniem. Paradoksalnie potęgują objawy, które próbujemy złagodzić, takie jak: senność i krótszy okres koncentracji oraz ogólny brak energii.
Nie jesteśmy bez szans
Osobom, które dużo czasu spędzają przy biurku i komputerze, a także pracują w stresującym środowisku zalecane jest dużo ruchu i odpowiednia dieta, a także odpoczynek i relaks. Nie powinniśmy przenosić pracy i problemów z nią związanych do domu, poświęcając ten czas rodzinie, przyjaciołom i pasjom. Warto spróbować, choć nie jest to proste. Stresu nie da się wyeliminować z naszego życia, ale można zabezpieczyć się przed jego destrukcyjnymi skutkami. Zdrowie pracowników jest ważnym kapitałem dla firmy. Odpowiedzialni pracodawcy, dbający o swoich podwładnych, powinni również szukać rozwiązań, które pomogą im zabezpieczyć ich przyszłość finansową, na wypadek śmierci lub ciężkiej choroby. Jednym z nich jest ubezpieczenie grupowe, które powinno być elementem profilaktyki zdrowotnej. Poprawa warunków pracy leży więc w interesie pracodawców. – Oprócz gwarancji wsparcia finansowego w różnych sytuacjach życiowych, takich jak wypadek, pobyt w szpitalu czy operacja, polisa obejmuje aż 62 choroby. Dziś wiele uwagi poświęca się profilaktyce nowotworowej. Ubezpieczenie grupowe zawiera bardzo szeroką ochronę zdrowia i finansowe wsparcie w przypadku wystąpienia choroby nowotworowej. Także nowotwory złośliwe we wczesnym stadium zaawansowania, łagodne i przedinwazyjne – mówi Joanna Walczuk z Nationale-Nederlanden.
Z cyklu: „Odchudzanie? - co nie pyka - zdaniem psychodietetyka
Psychodietyk - osoba , która pracuje z klientem nad psychologicznymi barierami na drodze do osiągnięcia satysfakcjonującej wagi ciała i zdrowego stylu życia poprzez:
wypracowanie zdrowych nawyków żywieniowych
wzmocnienie motywacji
zmianę niesprzyjających przekonań i zachowań
wzmacnianie poczucia własnej wartości
regulację emocji , dzięki którym możliwa jest eliminacja nadmiernego jedzenia
Mechanizm oszczędnościowego genotypu czyli dlaczego diety są nieskuteczne?
Po utracie upragnionych kilogramów będących skutkiem stosowania diety przynajmniej 90% osób powróci do swojej normalnej wagi, a często nawet ją przekroczy. Dzieje się tak dlatego, że zastosowanie diety wyzwala w naszym organizmie niestrudzone, genetycznie uwarunkowane mechanizmy przystosowania się do głodu, które posiadamy w spadku od ewolucji.
Powrót do poprzedniej wagi po zakończeniu diety nie jest związany z brakiem siły woli jak większość z nas myśli, ale z mechanizmem fizjologicznym jaki ewolucja wbudowała w nasze organizmy , byśmy mogli przetrwać jako gatunek ludzki czasu chłodu i głodu. Nosi on nazwę mechanizm oszczędnościowego genotypu. Obrazowo mówiąc: jeśli mamy do czynienia z dwoma jednojajowymi bliźniakami a jeden z nich przeszedł dietę, to jeśli po jej zakończeniu zje tyle samo co brat bliźniak , który na diecie nie był, to ten pierwszy przytyje a ten drugi nie. Podczas chudnięcia organizm przestawia swój metabolizm tak, aby uzyskać z określonej ilości pokarmu więcej kalorii i w miarę możliwości zaczyna gromadzić zapasy. To trochę tak jakby zaczął myśleć: ,,skoro teraz brakuje jedzenia, to trzeba się przygotować na taką ewentualność w przyszłości i zgromadzić rezerwy…”
Każda osoba, która stosowała diety odchudzające, polegające na radykalnej zmianie składników żywieniowych a także ich racji, po powrocie do ,,normalnego odżywiania’ ’poczuje, że jego łaknienie jest większe a ta sama ilość pokarmu wywołuje większy wzrost otyłości. Te mechanizmy metaboliczne są tym wyraźniejsze, im częściej ktoś dietę stosował.
Co zatem zamiast diety odchudzającej?
Dobre, zdrowe nawyki żywieniowe pozwalają utrzymać nasz organizm w dobrej formie zarówno psychicznej jak i fizycznej. Raz wypracowany nawyk, ukształtowany w naszej psychice jako pożądany, pozostaje z nami do końca życia. Zatem kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych to długi proces ale niewątpliwie wpływa na lepszą kondycje całego organizmu-tak fizyczną jak i psychiczną.
Anna Proch psycholog, psychodietetyk