Niemądra dieta studenta
Rok akademicki rozpoczął się na dobre. Studenci zakwaterowali się na stancjach i w akademikach. Co za tym idzie, rozpoczął się dla nich kolejny rok samodzielnego garnuszka. Specjaliści ds. żywienia nie są jednak zachwyceni tym co znajduje się na talerzu przeciętnego studenta. Żacy najchętniej jedzą na mieście. Liczy się dla nich szybkość przyrządzenia oraz niska cena. Rzadko jednak te walory idą w parze z wartościami odżywczymi.
Nie lepiej ma się ta kwestia, gdy sam student wkracza do kuchni. Pojawia się w niej raczej w godzinach po południowych, a z pokoju wychodzi bez śniadania, ewentualnie po dużej kawie. Do najczęściej serwowanego studenckiego menu obiadowego wchodzi: ryż z cebulą, zupka chińska, frytki, mielonka z puszki, pierogi z paczki, smażona kiełbasa, tosty, panierowana mortadela, jajko sadzone z ziemniakami, makarony w każdej konfiguracji (np. z serem, parówkami i keczupem) oraz wszystkie dania z mikrofalówki. Na deser budyń, a na kolację piwo i kebab.
Stereotypowy student je nieświadomie i ilościowo. Konsumpcja polega na zagłuszeniu głodu w jak najniższej cenie, na jak najdłuższy czas. Mądra dieta dla osoby uczącej się powinna zawierać minimum 4 nie duże posiłki dziennie, w równomiernych odstępach czasowych tj. co 3-4 godziny. Co więcej, osoby o wzmożonym wysiłku fizycznym powinny szczególnie uwzględnić w swoim menu obecność witamin z grupy B, żelaza, cynku, magnezu, potasu, fosforu i kwasu linolowego. Znaleźć je można w orzechach, mąkach z niskiego przemiału, czyli np. w chlebie razowym, olejach roślinnych, fasoli, rybach, wątróbce, żółtych i pomarańczowych owocach oraz w warzywach liściastych.