7 kwietnia
Sobota przedświąteczna - a ja w pracy. Ruch ogromny, ludzie chyba robią ostatnie zakupy na pobliskim targu i odwiedzają nas przy okazji. Z jednej strony jestem trochę zła, bo wolałabym pokręcić się w kuchni i przygotowywać smakołyki na niedzielne śniadanie, pójść do kościoła ze święconką, a tu niestety trzeba stać na posterunku. Jednak każde „Wesołych Świąt” usłyszane od pacjenta na koniec rozmowy rekompensuje każdą moją frustrację.