3 czerwca
W tak dla zdrowia, jak co dzień, wielu pacjentów. Uwijałam się – jak w ukropie – w gąszczu recept. Ale zdarzyła się przezabawna sytuacja i pomyślałam, że muszę się koniecznie z Wami tym podzielić. Do apteki przyszedł pacjent i powiedział:
- Poproszę o Lipton.
Nie skrywałam zdziwienia.
- No Lipton 1000.
- Jaki Lipton? – dopytywałam…
- No taką maść na nogi.
- Aaaaaaaa, chodzi Panu o Lioton 1000?! (poczułam się jak Kolumb – odkrywca).
- Noooo – skwitował pacjent.
Czasami w aptece zdarzają się naprawdę przekomiczne historie.