Dotyk – potrzeba silniejsza od głodu i pragnienia
Ostatnimi laty w Polsce modnym tematem oglądanym niemal pod lupą jest molestowanie seksualne, wykorzystywanie cielesne dzieci, mówienie o kontakcie fizycznym bardzo często tylko w negatywnym kontekście. Jakiś czas temu popularna akcja jednej z telewizji, nagłośniona hasłem „Zły dotyk boli przez całe życie” wzmocniła czujność na tragiczny los dziecka, które zmuszone do życia w ciągłym lęku, niepokoju nie ma możliwości radosnego przeżywania dzieciństwa. Natłok negatywnych informacji, przygniótł swoim ciężarem dobrą stronę dotyku. Dlatego też odczarujmy ten temat z negatywnych emocji i zwróćmy uwagę na drugą stronę medalu, tę bardziej ku rozwojowi człowieka.
Dotyk należy do grupy zmysłów i rozwija się u płodu jako pierwszy. Nowonarodzony maluch potrzebuje bliskości, bezpośredniego kontaktu fizycznego takiego jak przytulanie, głaskanie. Daje mu to poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, buduje relacje z innymi oraz stanowi formę komunikacji. Receptory znajdujące się w skórze i mieszkach włosowych odbierają bodźce płynące z otoczenia. Dzięki nim niemowlę percypuje świat. Dobry dotyk potrafi uspokoić, ukoić negatywne emocje. Zakończenia nerwowe, znajdujące się w naszej skórze odbierają bodziec i wysyłają informacje do mózgu. Następnie mózg analizuje docierające informacje i reaguje na nie. Odczuwamy wówczas działanie dotyku. Obecnie wiele dzieci przejawia zaburzenia przetwarzania informacji zmysłowych inaczej mówiąc integracji sensorycznej. Chcąc uchronić choć w jakimś stopniu przychodzące na świat maluchy od nadwrażliwości (zwiększona wrażliwość) lub podwrażliwości (obniżona wrażliwość skórna) dostarczajmy im „pokarmu” sensorycznego na przykład w postaci masażu. Francuski położnik Frederique Leboyer zaobserwował pewien sposób masażu dziecka, dzięki któremu dostarcza się maluchowi bodźców sensorycznych na całej powierzchni ciała łącznie z głową i twarzą. Zainspirowany pozytywnymi skutkami tychże oddziaływań wprowadził tę starożytną technikę masażu na grunt europejski pod nazwa masaż Shantala. Ponieważ nawiązywany kontakt dotykowy wzbudza uczucie bliskości, przywiązania i uczy siebie nawzajem w relacji masujący – masowany zaczęto uczyć opisana technikę rodziców adopcyjnych. Mieli oni wówczas szansę poznać dziecko, nauczyć się odczytywania wysyłanych przez nie sygnałów niewerbalnych oraz oswoić się z emocjami związanymi z faktem zostania rodzicem. Mogli poczuć się pewnie i dobrze w nowej dla nich roli. Jest to niezmiernie ważne w sytuacji gdy dziewięciomiesięczny, adaptacyjny okres ciąży nie został im dany. Również wobec dzieci z autyzmem i upośledzeniem umysłowym, stosuje się dotyk w formie masażu, rysowanych historyjek. Jest to często jedyna forma, która umożliwia im odczucie swojego ciała, siebie w przestrzeni, alternatywnej komunikacji, innymi słowy kontaktu z własnym „ja” i światem. Dobry dotyk może jednocześnie przyczyniać się do rozwoju mowy werbalnej. Dodaje energii, poprawia odporność, pobudza różne funkcje fizjologiczne (np. trawienie, ukrwienie skóry), a jednocześnie wprowadza w stan relaksu. Stosowanie masażu kilka razy w tygodniu przynosi wymierne korzyści. Odczucie długości, szerokości, stron, granic własnego ciała. Nabyta wówczas świadomość ciała jest podstawą do bezpiecznego wyjścia dziecka w przestrzeń i chętnego eksplorowania jej. Uczy również czegoś nieocenionego - odróżniania dobrego dotyku od tego, który jest zły, osób z którymi możemy i chcemy być blisko, a które nie powinny pewnych granic przekraczać. Pozwala różnicować bodźce na te, które akceptujemy i te, na które nie mamy ochoty.
Nie bójmy się stosować dobrego dotyku wobec własnych dzieci. Inwestujemy w nie wówczas to co najlepsze bez jakichkolwiek nakładów finansowych. Nie rezygnujmy również z dotyku jako osoby dorosłe. W ramach dbania o własne emocje i dobrostan psychoruchowy wato się czasem, tak zupełnie naturalnie przytulić do bliskiej osoby. Jak dowodzą badania z 1957 roku – miłość i przywiązanie, okazały się silniejszymi potrzebami od głodu i pragnienia.
mgr Anna Nowacka – Opłat
pedagog-terapeuta