Tak dla Zdrowia logo

Lektura na zdrowie

Każdy mężczyzna może być Supermanem!

feeling good"Każdy mężczyzna może być supermanem, jeśli tylko chce!". Rozmowa z Hubertem Juźkowem, autorem książki „Druga młodość supermana”.

Trening to jest coś, kiedy człowiek stawia przed sobą zadania, wyzwania, muszę zrobić coś, żeby poprawić moją kondycję, chcę wchodzić na drugie piętro bez zadyszki, chociaż na razie mi się to nie udaje, ale jak nad tym popracuję, to będę wchodził i na trzecie i na czwarte. Bo siłę, sprawność, kondycję, wyrabia się treningiem. Nie dają tego żadne inne cudowne środki, żadne leki, nad tym każdy musi pracować sam - Hubert Juźków.

Zapis wywiadu udostępnionego przez Wydawnictwo GALAKTYKA, wydawcę książki "Druga młodość supermana".

Red.: Będziemy rozmawiać o Pana książce napisanej wraz z zaproszonym przez Pana Wojciechem Rosińskim oraz współpracownikami, którzy np. udzielali konsultacji: „Druga młodość supermana”. Superman to każdy mężczyzna, jeśli tylko chce?

Hubert Juźków: Myślę, że każdy może być Supermanem, a przynajmniej każdy ma w sobie element superfaceta. Tak, jak w białym, małym, ostrzyżonym pudelku z kokardką jest coś z wilka, tak w każdym facecie jest coś z Supermana, z prawdziwego mężczyzny. Nawet niech to będzie ten brzuchacz w rozczłapanych kapciach, którego nieraz mijamy na klatce schodowej i który wcale na superfaceta nie wygląda, ale jak on uwierzy w siebie, też może takim superfacetem być.

 

Red.: I właśnie Pan Dr doradza w swojej książce, jak to zrobić, żeby  uwierzyć w siebie. Tematyka Pana książki jest bardzo szeroka. To jest spojrzenie zarówno na różne rodzaje aktywności, jak i czynniki wspomagające dobre samopoczucie.

 

HJ: Spojrzenie jest tak właściwie na życie faceta w wieku średnim i starszym i takie pytanie retoryczne: zastanów się chłopie, jakie będzie Twoje funkcjonowanie za 5, 10, 15 lat. Jeżeli w tej chwili nie domaga Twoje serce, jeżeli w tej chwili złapałeś parę kilogramów i co roku powtarzasz ten sukces, to jaką będziesz miał wagę za lat 5, 10, czy wtedy będziesz na tyle silny, żeby sobie z tym poradzić? Jak będzie wyglądał Twój krótki oddech, jak będzie wyglądała lista leków, które bierzesz, bo jeżeli w tej chwili co roku podwaja Ci się ilość leków, to za 5, 10 lat będziesz musiał zjadać chyba pół apteki żeby jakoś funkcjonować! Przecież to się wszystko da zmienić! Bo tak naprawdę w tej książce nie chodzi o to, aby mieć ładną i sportową sylwetkę, poprawić swoją sprawność czy ogólną aktywność, chodzi generalnie o zdrowie. To jest poradnik zdrowotny. Napisałem go w takiej lekkiej formie, żeby nie wyszło, że kogoś pouczam czy się wymądrzam, po prostu chodzi o to, że każdy musi otworzyć oczy i tak z boku przyjrzeć się temu, jak funkcjonuje, co jest w stanie zrobić, żeby to funkcjonowanie poprawić. To są ważne pytania, warto sobie na nie odpowiedzieć zwłaszcza, że to nie są pytania retoryczne. W książce podsuwamy pomysły jak to zrobić. Coraz więcej ludzi samodzielnie wykazuje inicjatywę. Widać osoby biegające ulicami w dresach, trampkach, ruszają się, są na świeżym powietrzu… Jeżeli to są osoby młode, to radzą sobie z tym bardzo fajnie, ale jeżeli tak ma zrobić czy chce zrobić osoba w wieku średnim czy starszym, to wiąże się z tym pewne ryzyko. Ryzyko tego, że coś zakłuje w klatce piersiowej, że zabolą kolana, i wtedy to ryzyko polega na tym, że nawet jeżeli się nic nie stało, to przychodzi refleksja, że może to nie dla mnie, że może muszę uważać. Niestety takie kontrowersyjne sygnały wysyłane są w kierunku Pacjentów także ze strony lekarzy. Sam znam sytuacje zupełnie skrajne, z jednej strony ktoś mi mówi np., że był u kardiologa, źle wyszedł mu test wysiłkowy. Pytam jakie ma zalecenia? Zalecenia ma takie, żeby brać leki i się oszczędzać. Co to znaczy się oszczędzać? Jeżeli taka osoba zrezygnuje z wszelkiego rodzaju aktywności ruchowej, to co, to znaczy, że ma się stać skrzyżowaniem pupy z fotelem i telewizorem, tak? I zapuścić brzuch? Z kolei inna postawa ze strony lekarza to na przykład mój kolega, kardiolog, który przed laty sformułował drużynę siatkówki z facetów po zawale serca. Ta drużyna odnosiła sukcesy w lidze amatorskiej. Nikt w to nie wierzył! To nie byli byli sportowcy. To byli ludzie, którzy się wzięli za siebie.

Red.: Wcześniej Pan Doktor użył sformułowania „Zastanów się chłopie”. I ta książka jest właśnie w takim tonie, jest przyjazna. Nie każe, nie stawia mężczyzny pod ścianą, że od dziś masz robić to, masz robić tamto, po pierwsze, wybierz, co dla Ciebie dobre, po drugie przygotuj się do tego, odnajdujemy w niej pełne zrozumienie. Czy troszkę to zrozumienie bierze się też z tego, że Pan sam, jak wyznaje nam w książce, popełniał błędy, np. niewłaściwie się odchudzając?

HJ: Rzeczywiście, książkę napisałem dlatego, żeby się podzielić po trosze własnymi doświadczeniami. Sam miałem problemy z nadwagą, od lat nastu biorę leki na serce, na nadciśnienie i nie będę udawał, że tym Supermanem z tytułu to może ja jestem, w żadnym wypadku. Ja jestem tak samo facetem w średnim wieku, z problemami zdrowotnymi, który się wziął za siebie i w tej chwili będąc pięćdziesięcioparolatkiem jestem silniejszy, sprawniejszy od niejednego dwudziesto- czy trzydziestolatka. Od 4 lat uprawiam kulturystykę i dobrze mi z tym. Moje samopoczucie się poprawiło nie tylko w sensie fizycznym, ale skądś się wzięło przysłowie, że w zdrowym ciele, zdrowy duch. Naprawdę poprawia się wszystko, i samoocena, i człowiek jest pewniejszy siebie. Naprawdę warto. Z kolei jeżeli chodzi o moje doświadczenia z osobami, z którymi musiałem współpracować jako Pacjentami, z różnymi problemami ludzie przychodzą. Zawsze wiem, że za kontakt z Pacjentem odpowiadam ja. W momencie kiedy stawiam przed Pacjentem barierę w postaci mojej wiedzy, tytułu naukowego czy autorytetu, to wiadomo, że ja się z nim nie porozumiem, dlatego i książkę napisałem w sposób przystępny, zrozumiały, bezpośredni, tak, jakbym tłumaczył wszystko koledze.

Red.: I przyjazny dodajmy.

HJ: I przyjazny.

Red.: Tę książkę polecają znakomite i znane osoby: Piotr Pustelnik, Czesław Lang, Andrzej Supron, Iwona Guzowska, czyli mistrzyni świata w kick boxingu i boksie zawodowym. Iwona Guzowska w swoim tekście pisze o mężczyznach, których spotyka na zawodach triathlonowych, biegowych czy rowerowych, że oni są wspaniali, mimo, że mają np. brzuszek albo że nie należą z wyglądu do tych Supermanów. Natomiast pisze także o mężczyznach zgnuśniałych, którzy się zaniedbali, których mija na ulicy. Jakich w Polsce jest więcej? Jacy są polscy mężczyźni?

HJ: Obawiam się, że niektórym jakoś ta kontrola nad życiem troszeczkę uciekła. Naszą cechą narodową jest frustracja i skłonność do narzekania. Jeżeli ktoś tym właśnie się kieruje i obiera to jako napęd swoich działań życiowych, to wiadomo, że nie jest człowiekiem ani dynamicznym, ani samodzielnym, ani zaradnym. Niestety wiele osób postawiło na bierność. Ma oczekiwania, ma życzenia. Proszę zwrócić uwagę, że nawet dyskusje na temat zdrowia, te w publikatorach, opierają się głównie o koszyk świadczeń podstawowych, co się komu należy ze świadczeń zdrowotnych, mowa jest o opiekuńczej roli państwa, a dlaczego nie mówi się o tym, że człowiek sam odpowiada za swoje zdrowie, że człowiek sam pewne sprawy musi wypracować. To są dwie różne sprawy, zdrowe życie a leczenie chorób. Za swoje zdrowie każdy odpowiada sam i jest w stanie podejmować działania prozdrowotne, jednym z nich jest aktywność ruchowa, drugą jest aktywność w ogóle życiowa, żeby być człowiekiem, który ma zainteresowania, pasje, któremu się coś chce. Kolejną sprawą jest odpowiedni sposób odżywiania się. Każdy z tych tematów jest poruszany w tej książce.

Red.: Ona jest także pełna zrozumienia tej męskiej natury. Bardzo mi się podoba fragment o grach zespołowych, o tym, co się dzieje na boisku, że wtedy koledzy przestają być kolegami, a stają się nagle rywalami i ktoś, kto nie jest, po pierwsze, przygotowany dobrze do gry, po drugie psychicznie nastawiony na grę, może powodować jakieś konfliktowe sytuacje. To jest świetny fragment. Tutaj też opiera się Pan na własnych doświadczeniach?

HJ: Opisałem różne sytuacje wchodzenia w aktywne, sportowe życie. Bardzo pomógł mi tutaj mój kolega, Wojtek, który przygotował część treningową. Wojtek, to jest ktoś. To jest reprezentant Polski, to jest członek olimpijskiej kadry narodowej, to jest czynny trener. Prywatnie jest pedagogiem i dyrektorem gimnazjum, ma podejście pedagogiczne. Podoba mi się, bo swoim stylem fajnie wpasował się w mój sposób pisania, taki trochę humorystyczny, trochę swobodny, a taki cel sobie postawiłem, żeby napisać to wszystko lekko, żeby się nie wymądrzać, nie popisywać. Mówić czy pisać o rzeczach mądrych, nie znaczy wcale się wymądrzać.

Red.: Czy jakaś szczególna dieta jest odpowiednia dla mężczyzn właśnie dojrzałych, po 40-tym, po 50-tym roku życia? W swojej książce wspomina Pan o błędzie, jakim czasem jest zmniejszenie ilości białka w odżywianiu. To jest chyba ważne?

HJ: Osoby, które planują zredukować wagę muszą zrobić dwie rzeczy. Muszą troszeczkę zmienić sposób odżywiania się, to jedna sprawa, a druga sprawa, muszą przestawić metabolizm, czyli przemianę materii. To pierwsze zrobią eliminując rzeczy, które ewidentnie im szkodzą, druga sprawa ma związek z aktywnością ruchową. Osoba czynna fizycznie, obojętnie, czy uprawia jakiś sport, czy regularnie pracuje na działce, czy zrezygnowała z jeżdżenia samochodem na rzecz długich marszów czy długich spacerów. Każda forma aktywności ruchowej jest dobra choć oczywiście to jeszcze nie ma nic wspólnego z treningiem. Trening to jest coś, kiedy człowiek stawia przed sobą zadania, wyzwania, muszę zrobić coś, żeby poprawić moją kondycję, chcę wchodzić na drugie piętro bez zadyszki, chociaż na razie mi się to nie udaje, ale jak nad tym popracuję, to będę wchodził i na trzecie i na czwarte. Bo siłę, sprawność, kondycję, wyrabia się treningiem. Nie dają tego żadne inne cudowne środki, żadne leki, nad tym każdy musi pracować sam.

Red.: Bardzo ciekawe tytuły znajdujemy w tej książce, np. „Jedz trawę a będziesz silny jak koń” albo „Kawałek gumy, który odmienił świat sportu”, mowa o tubingu. Długo Pan wymyślał takie sprytne tytuły?

HJ: Tytuły przychodziły mi do głowy same. Od razu sięgnę tutaj po jeden taki intrygujący tytuł: „Halo Houston, mamy problem! Halo Houston, mamy problem! Jak nasza rakieta ma polecieć w kosmos jeśli nie jest w stanie nawet stanąć na wyrzutni?”. Powiem od razu, rozdział jest o impotencji. Temat, który wywołuje zaczerwienienie na niejednej twarzy. Mi, jako lekarzowi, warto też o tym mówić i wolno mi o tym mówić, muszę o tym mówić, bo to jest problem wielu mężczyzn, skrywany, wstydliwy. Ja udowadniam w mojej książce, że potencja jest wypadkową stanu ogólnego, ogólnego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego. Za to każdy odpowiada sam, nie da się tego poprawić w sposób cudowny, tajemniczy, jakąś połkniętą tabletką, bo to jest nieracjonalne i nierealne. Jeżeli człowiek odchudzi się, poprawi swoją kondycję, uporządkuje emocje, to jest kolejna ważna sprawa, to i potencja się poprawi. Zwracam uwagę, że w mojej książce położyłem akcenty nie tylko na stronę biologiczną organizmu. O aspektach psychicznych, psychologicznych też jest sporo bo wszystko zaczyna się w naszej głowie. Człowiek z niestabilnymi emocjami czy taki trochę zagubiony nie poradzi sobie za dobrze. Można zrobić jedno i drugie razem i właśnie instruuję w tej książce jak to zrobić, jak skutecznie odmienić i poprawić jakość swojego życia.

Red.: Wracając do tytułu „Kawałek gumy, który odmienił świat sportu”, Pan bardzo zachwala te ćwiczenia, właśnie z gumami, ten tubing, czy on jest uniwersalny, dla każdego mężczyzny?

HJ: Wojtek zachwala i to jest krok dalej, ponad gimnastykę. Są to ćwiczenia oporowe, ze specjalną gumą. Jeżeli ktoś nie uprawia aktywności ruchowej, fizycznej, niestety zanikają mu mięśnie. W tym miejscu rzucę hasłowo ważny temat: osteoporozy. Na temat osteoporozy mówi się dużo. Jest to problem odwapnienia kości u Pań w okresie pomenopauzalnym. Ale czy to oznacza, że u Panów nic takiego się nie dzieje? Wprost przeciwnie! Tylko nie jest to temat nagłośniony, nie jest modny, nie jest objęty jakąś profilaktyką ale on jest. Każdy facet w wieku między 40-tym a 70-tym rokiem życia traci 30% masy mięśniowej. Tak samo odwapniają mu się kości. Przecież coś z tym trzeba zrobić! Wyjaśniam, co zrobić, treningiem, dietą, suplementacją hormonalną dla facetów - to jest absolutne novum, nikt o tym nie mówi, nie pisze. Ja napisałem, konsultując się z endokrynologiem. Sięgnijcie do tego, bo tak, jak mówię, nigdzie indziej tych informacji nie znajdziecie.

Red.: Kobiety są chyba częściej zmobilizowane do dbania o siebie, poprzez wymogi estetyczne. Od mężczyzny nie wymaga się, aby miał idealną sylwetkę, aby był super przystojny, zazwyczaj oczywiście. Raczej stereotyp jest taki, że mężczyzna może właśnie wyglądać nieco gorzej, ważne jakie ma wnętrze, czy jest interesujący. Pan pokazuje w swojej książce, że to czy mężczyzna dba o siebie, wpływa również na stan jego umysłu, jego emocji, prawda?

HJ: Jednoznacznie. Jak już wspomniałem, skądś się wzięło to przysłowie, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Natomiast jeżeli chodzi o Panie, Panie też znajdą w tej książce wiele cennych wskazówek a poza tym, jeżeli im zależy na zdrowiu swoich Partnerów, to mnie wspomogą. Niejedna Pani, tak myślę, po przeczytaniu mojej książki obudzi się w nocy, spojrzy i pomyśli sobie tak: „A skąd ten tłuścioch wziął się w moim łóżku? Przecież wychodziłam za takiego fajnego faceta! Przecież on był jak sprężyna, a teraz wygląda jak rozdeptany kapeć. Coś muszę z nim zrobić!” To jest racjonalne podejście, a nie wzdychanie do amantów filmowych. Niech każda z Pań uwierzy, że odpowiednio stymulując i mądrze stymulując swojego faceta jest w stanie mu bardzo skutecznie pomóc. Nie tylko przyzwoleniem na to, żeby się za siebie wziął. Na pewno jest to w jej interesie.

Red.: Ta książka jest bardzo estetycznie wydana, a przez to zachęcająca. Czy taki miał Pan Doktor wymóg wobec Wydawcy - to ma być piękna książka, ze świetnymi zdjęciami, bardzo dobrze opracowana graficznie?

HJ: Jeżeli chodzi o samo wydanie książki, to przyznam się, że kiedy już powstała, a przynajmniej wydawało mi się, że napisałem książkę, to do różnych instytucji uderzałem, żeby mi ją wydali. Do około 40-stu wydawnictw się zwracałem, pamiętam. I przyszedł taki tydzień, kiedy miałem 7 oferentów a 4 wydawnictwa przysłały gotowe propozycje umów, ale nie było tych, na których mi najbardziej zależało, mianowicie Galaktyki, którą znałem z tego, że wydają poradniki na poziomie profesjonalnym, mądre, pięknie wydane, ładnie ilustrowane. Kiedy już byłem silniejszy o to, że jednak ktoś się interesuje moją książką, zadzwoniłem do nich z planami takimi, żeby im jednak trochę przygadać, że wszyscy chcą, a Wy nie. Okazało się, że gdzieś tam im ta moja oferta umknęła i w końcu się dogadaliśmy. No i wtedy się dopiero zaczęło. Dopiero się okazało, jak już był plan wydania tej książki, że to, co mi się wydawało, że jest finalnym produktem, to był dopiero półprodukt. Praca była paromiesięczna, zespołowa. To nie jest moja książka. To jest nasza książka. Efekt finalny pracy osób, które włożyły swój czas, swój profesjonalizm i serce, po to, żeby była nie tylko mądra, ale jeszcze atrakcyjna, ładna, żeby przyjemnie ją było wziąć w rękę, żeby budziła zainteresowanie samą swoją prezencją.

Red.: Dr Hubert Juźków opowiadał nam o książce: „Druga młodość Supermana. Dziękujemy bardzo.

HJ: Dziękuję bardzo.

 

Zapis rozmowy udostępniony przez wyd. Galaktyka, wydawcę książki „Druga młodość Supermana”.

Druga młodość supermana_okładka

Hubert Juźków, Wojciech Rosiński, Druga młodość Supermana

liczba stron: 178, cena: 39,90 zł, ISBN: 978-83-7579-281-2


 
Podziel się na Facebooku

Reklama
Wyszukaj artykuł