Raka trzeba leczyć agresywnie
Rozmowa z prof. Bogusławem Maciejewskim, onkologiem, dyrektorem Centrum Onkologii w Gliwicach. Źródło: Rzeczpospolita
Rzeczpospolita: Od lat walczy Pan o zmianę podejścia do onkologii w Polsce, krytykując segmentację leczenia. W Centrum Onkologii w Gliwicach pacjenci leczeni są wszystkimi trzema metodami.
Prof. Bogusław Maciejewski: Leczeni skojarzane to największa siła naszego ośrodka i 16 wielospecjalistycznych centrów onkologii w Polsce. Przy obecnym stanie nauki wiadomo, że w zwalczaniu nowotworów najskuteczniejsze jest połączenie wszystkich metod terapeutycznych. Onkologia przez długie lata rozpatrywana była w sposób tradycyjny. Uważano, i w wielu przypadkach uważa się nadal, że najskuteczniejszą metodą leczenia jest chirurgia, a w drugiej kolejności radioterapia, i to dopiero wtedy, gdy na marginesie operacyjnym występują komórki rakowe albo gdy istnieje ryzyko ich agresywnego wzrostu. A że aparaty rentgenowskie i radioterapię stosowano dawniej dopiero trzy - cztery miesiące po operacji, przyjęło się, że tyle należy czekać. To przekonanie pozostało z czasów, gdy chorych naświetlano aparatami rentgenowskimi i potrzeba było czasu na zagojenie się ran po operacji. Dziś, gdy mamy do dyspozycji przyspieszacze liniowe i pochłanianie promieniowania zachodzi pod skórą, kolejną dawkę można podać już następnego dnia bez konsekwencji dla pacjenta. Niestety dogmat trzech miesięcy w wielu ośrodkach jest nadal aktualny. A w przypadku raka liczy czas.
Fot. Tomasz Jodłowski, Fotorzepa
W Centrum Onkologii w Gliwicach wykorzystuje się też najnowsze metody diagnostyczne.
Pomimo starań, metody te ciągle jeszcze nie są uwzględnione w katalogu świadczeń onkologicznych NFZ, ale w centrach wielospecjalistycznych stosowane są coraz szerzej. Wiedza zakresu genetyki i proteomiki, czyli biologii molekularnej, pozwala skuteczniej zwalczać raka. Klasycznym przykładem są kobiety chore na raka piersi z pojedynczym guzkiem nie większym niż 2,5 cm. Standardem jest leczenie oszczędzające z wycięciem guzka, połączone z radioterapią uzupełniającą. Ale wśród tych kobiet ok. 10 do 12 proc. ma rozsiew procesu nowotworowego i przerzuty, które, bez względu na to, co się zrobi, prowadzą do zgonu w ciągu 1,5 roku. Na szczęście w grupie tych kobiet, w oparciu o odpowiedni profil molekularny, można wyszukać chore, u których ryzyko rozsiewu wynosi powyżej 70 proc. One powinny rozpoczynać leczenie od agresywnej radiochemioterapii, dopiero potem trafić na stół operacyjny, i znów kontynuować pierwszą metodą. Z najnowszych badań wiemy też, że chemioterapia powinna być wiodąca tylko w przypadku nowotworów systemowych, takich jak białaczki czy ziarnice, a przy guzach litych należy ustalić kompleksową strategię leczenia – indywidualną sekwencję metod terapeutycznych, bo nie zawsze chemioterapia powinna być podawana jako pierwsza, a radioterapia ostatnia. Udowodniono, że gdy połączy się radio- i chemioterapię w radiochemioterapię jednoczasową, leczenie będzie bardziej skuteczne. Taka onkologia, nazywana teragnostyczną, obowiązuje w dziś na Zachodzie i w USA.
Na czym polega onkologia teragnostyczna?
Zasadza się ona na kilku pryncypiach. Przede wszystkim lekarz musi wiedzieć kogo leczy, jak leczy i w jakiej sekwencji metod terapeutycznych. Mniej istotne jest, że leczenie opóźnia się o 2-3 tygodnie, czy nawet o miesiąc, od tego, że następują przerwy w leczeniu. Trzeba pamiętać, że niedostatecznie nieagresywnym leczeniem można sprowokować raka do dalszego wzrostu. Bywa, że radioterapia przyspiesza jego rozwój sześcio-, a nawet siedmiokrotnie, więc trzeba koniecznie zastosować kolejną metodę terapeutyczną.
Radioterapia stymuluje rozwój nowotworu?
Jeśli radioterapia jest rozciągnięta w czasie, już w trakcie leczenia rak uzupełnia sobie ubytki, dlatego każdy dzień przerwy jest niebezpieczny.
Kiedyś mówiono, że takie leczenie jest zbyt agresywne.
Nadal straszy się chorych agresywnością terapii, tymczasem jest ona nieodzownym elementem leczenia. Raka można leczyć tylko agresywnie. Owszem, taka radioterapia daje skutki uboczne w postaci ostrego popromiennego zapalenia błony śluzowej, krwawień, nudności czy wymiotów, ale one ustępują i chory zapomina, że by zostać wyleczonym musiał przejść przez piekło. Niestety, w dzisiejszych czasach idzie się w kierunku bezpiecznego leczenia. Również media przekonują, że najważniejsze, by chory miał zapewniony komfort i nie odczuwał dolegliwości. Tyle że jeśli chory czuje się jak pączek w maśle i nie ma objawów ubocznych to znaczy, że jest nieefektywnie leczony.
Nadal straszy się chorych agresywnością terapii, tymczasem jest ona nieodzownym elementem leczenia – mówi profesor Bogusław Maciejewski, onkolog, dyrektor Centrum Onkologii w Gliwicach.
Niektórzy lekarze poddają się tej presji i zmniejszają dawki.
Presja jest ogromna, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie na korytarzu czyhają prawnicy, gotowi pozwać lekarza. Chorzy nie chcą zrozumieć, że jeśli będą niedodawkowani, umrą na raka. Najważniejszym elementem przysięgi Hipokratesa nie jest „Primum non nocere" – „Przede wszystkim nie szkodzić", ale „Summum bonum" – „Największe dobro", które można podczas leczenia uzyskać.
Mówi Pan swoim pacjentom, że żeby wyzdrowieć, muszą przejść przez piekło?
Mówię im że przejdą przez piekło, ale dokładnie tłumaczę, czego mogą się po nim spodziewać. Zastrzegam, że reakcja na radioterapię jest sprawą indywidualną, bo są chorzy, u których objawy uboczne w ogóle się nie pojawiają. W instytucie lekarze wręczają pacjentom książeczkę terapii, w której mają dokładnie rozpisane kolejne etapy leczenia, z datą, godziną, numerem gabinetu i nazwiskiem lekarza.
W tej książeczce jest sporo danych. Nawet diagnozę stawia u Pana kilku lekarzy.
Nikt nie jest omnibusem i by ustalić u chorego leczenie teragnostyczne, konieczny jest zespół wielospecjalistyczny, wyspecjalizowany w leczeniu konkretnego narządu. W skład takiego zespołu powinien wchodzić onkolog radiolog, onkolog chirurg, onkolog radioterapeuta, onkolog chemioterapeuta, patolog, a w dzisiejszych czasach w Europie Zachodniej i USA także biolog molekularny. Tylko ich wspólne działanie może zakończyć się sukcesem.
-rozmawiała Karolina Kowalska, Rzeczpospolita
Źródło: rzeczpospolita (http://www.rp.pl/)