Ostatni wpis był strasznie nostalgiczny. Postanowiłam , że dziś umieszczę kilka zabawnych historyjek , które miały miejsce naprawdę w naszej aptece, bądź utkwiły mi w pamięci z opowieści koleżanek po fachu - tzw. Humor aptekarski.
Przychodzi pani do mnie i mówi :
- Poproszę Lipton - ? - No... Lipton 1000 - Jaki Lipton ? Tu nie sprzedajemy herbat... - Pani magister, no wie pani, ta maść Lipton 1000. (Pani chodziło o Lioton 1000)
Innym razem Pacjent prosi: Poproszę o tę marchwiankę, no tę jak jej tam Hip Hop? (chodziło o kleik Hipp Ors)
Dziś zdębiałam-otwieram lokalną prasę, pobieżnie czytam nagłówki artykułów i nagle wzrok mi utkwił w nazwisku na jednym z nekrologów- „to nasz pacjent, pan Władek, przychodził tu tak często” . Zrobiło mi się strasznie smutno, przykro i wywołało falę przemyśleń nad kruchością ludzkiego życia. Odchodzimy za szybko, bez pożegnania, zostawiając po sobie wiele nieskończonych spraw. Pomyślałam sobie o panu Władku, że był taki pogodny, taki energiczny, zawsze jakiś żarcik powiedział, często częstował słodyczami. Nic nie zapowiadało tego, że tak z dnia na dzień odejdzie. To się stało tak nagle. Wspomniałam tych wszystkich pacjentach , których już nie ma, którzy już nigdy nas nie odwiedzą. Z racji tego, iż nasza apteka mieści się na osiedlu dość licznie zamieszkanym przez ludzi starszych to coraz częściej słyszymy o śmierci znanych nam zza aptecznej lady osób. Przypomniałam sobie również o sympatycznym starszym małżeństwie , które zawsze trzymając się za rękę przychodziło do nas po leki. I to właśnie pani sprawiała wrażenie osoby bardziej schorowanej, znacznie więcej leków niż mąż wykupywała. Jednego dnia przyszła do apteki sama, ubrana na czarno i zaczęła wyrzucać do pojemnika na leki przeterminowane całe mnóstwo fiolek, blisterów…..reszty się już sama domyśliłam.
Dziś tak nietypowo zacznę wpis. Podam Wam przepis na pyszne ciasto marchewkowe , na punkcie którego oszalała ostatnio moja rodzina. Niezwykle proste w przyrządzeniu ,a jakie smakowite jednocześnie.
- 2 szklanki cukru
- 4 jajka
- 2 szklanki mąki tortowej
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki sody
- 1 ¼ szklanki oleju
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej
- 2 szklanki startej na małym oczku marchewki
- Ewentualnie garść śliwek suszonych, migdałów lub wiórek kokosowych
- Polewa z białej lub ciemnej czekolady do polania wierzchu
Przygotowujemy następująco : jajka ucieramy z cukrem na białą puszystą masę, następnie dodajemy przesianą mąkę, proszek do pieczenia, sodę, cukier waniliowy, cynamon i gałkę oraz olej. Na koniec dodajemy marchewkę i ewentualne bakalie. Pieczemy 55 min w temp. 180 st.
Ostatnio poleciłam ten przepis stałej pacjentce- przemiłej starszej pani. Kilka dni później przyszła zachwycona mówiąc że jej mąż nie mógł uwierzyć że w tym cieście jest marchewka, bo dałby sobie głowę uciąć że to piernik :)
Pacjentów nadal mało, koniec miesiąca zapowiada się niezadowalająco jeśli chodzi o finanse. Jedyne co mnie pociesza to fakt , że wszyscy znajomi z branży narzekają, ale jednocześnie pocieszają nawzajem że być może w lutym będzie lepiej. Musi być lepiej!!! Nie może mi zabraknąć optymizmu, co to za panie magister w aptece , które obsługują pacjentów w depresyjnym nastroju. To właśnie pacjenci oczekują od nas byśmy im odrobinę nadziei na poprawę ich stanu zdrowia dawały. Ferie już za nami, pogodę mieliśmy prześliczną, stoki zaśnieżone, dzieciaki zaczęły się uczyć jeździć na nartach, my również nie próżnowaliśmy na stoku. Na szczęście altacet i bandaże nikomu nie były potrzebne, a jedynie maści na obolałe od wysiłku mięśnie. Teraz już na własnej skórze przetestowałam , które smarowidła są skuteczne a które nie na bóle mięśni. I kask się przydał, bo kilkukrotnie przy upadku ochronił głowę. Radzę wszystkim dorosłym narciarzom i snowboardzistom (bo na szczęście u dzieci to obowiązek) zaopatrzyć się w kaski.
Półmetek pierwszego miesiąca nowego roku za nami -jak ten czas leci. Mam już za sobą pierwsze rozliczenie z NFZ-em według nowych zasad, najadłam się sporo nerwów, gdyż bałam się że sobie nie poradzę, że coś pomylę-na szczęście wszystko w najlepszym porządku. Tylko mało ludzi do nas zagląda-w momentach kiedy się nudzę (wiem, nie powinnam pisać że w pracy się nudzę) zaczynam wymyślać kolejne powody takiej sytuacji : a to że porobili zapasy w końcówce roku, a to że lekarze nadal strajkują i pacjenci niechętnie odwiedzają przychodnie i apteki, a to że media przedstawiają nową ustawę w negatywnym świetle, a to że ludzie nie mają pieniędzy po Świętach, a to że są ferie… No właśnie - ferie - już się nie mogę ich doczekać. Jedziemy rodzinnie ze znajomymi w góry, mam nadzieję że śniegu i słońca nie zabraknie. Muszę tylko pamiętać o niezbędnej apteczce na zimowy wyjazd: leki przeciwbólowe, przeciwgrypowe, coś na ewentualne kontuzje na stoku czyli altacet, opaski elastyczne, plastry, no i kremy zabezpieczające przed promieniowaniem UV oraz wiatrem i zimnem.
|
|